+48 505 643 850kontakt@panstanislaw.eu

Trening sportowy

Nauka to też sport. Trenujemy nie ciało, a umysł – to jedyna różnica. Zasady ćwiczeń są więc podobne jak w sporcie. Nic nie da podnoszenie ciężarów zbyt lekkich lub ciężarów zbyt ciężkich. Najlepiej, by uczeń wciąż ćwiczył na granicy swoich możliwości. Tam nauka daje najszybsze efekty.

Kilka analogii

Na początek pozwolę sobie na kilka porównań nauki dziedzin ścisłych (szczególnie matematyki i fizyki) ze wspinaczką górską. Ufam, że będą one pożyteczne do lepszego wyobrażenia sobie podobieństw między nauką, a sportem.

Po pierwsze – jedno i drugie, to ostatecznie rozwiązywanie zagadek czy problemów. Powodzenie wspinaczki zależy od umiejętności przejścia przez trudny fragment wspinaczkowej drogi. Trzeba w odpowiedniej sekwencji przestawiać ręce i stopy, właściwie chwytać i balansować ciałem. Niewłaściwa sekwencja ruchów może skończyć się tzw. odpadnięciem. Nic nie zastąpi tu myślenia. Podobnie w matematycznym zadaniu – trzeba zaplanować i poprawnie wykonać sekwencję kroków, która doprowadzi nas do wyniku.

Po drugie – wspinaczki dzielą się na krótkie i długie. Od wdrapywania się na kilkumetrowe głazy po pokonywanie wieluset metrowych ścian. Osobny temat stanowi jednak trudność. Wspinaczka może być przecież długa i łatwa, a może być krótka i wyjątkowo wymagająca. Może też być długa i ogólnie łatwa, ale z jednym trudnym momentem. Podobnie w naszej matematyce: są zdania długie i krótkie, łatwe i trudne. Jednak, jeśli w trakcie łatwego zadania jest jeden wymagający moment, nie zrobimy całego, jeśli nie mamy umiejętności by poradzić sobie z tą pojedynczą trudnością. To bardzo istotne, bo jak za chwilę zobaczymy determinuje w dużym stopniu formę właściwego treningu.

Po trzecie wreszcie tak jak różne są góry, rodzaje skał i formacji skalnych (połogi i przewieszenia, rysy, kominy, zacięcia czy granie), podobnie w ścisłych naukach mamy do czynienia z różnorodnością zagadnień i problemów – każdy wymagający specjalnie dostosowanych umiejętności. Dlatego, aby być wszechstronnym wspinaczem trzeba wspinać się dużo w najróżniejszym skalnym terenie. Żeby zaś być dobrym ścisłowcem – ćwiczyć rozmaite problemy z różnych dziedzin, aby umysł miał szeroki wachlarz narzędzi do radzenia sobie z niespotkanymi wcześniej zagadkami.

Trening wspinacza

Aby podnosić umiejętności i sprostać powyższym wymaganiom, wspinacze trenują przede wszystkim technikę (czyli różne sposoby poruszania się – świadomego układania sekwencji ruchów) oraz tzw. siłę maksymalną (czyli skrajne obciążenie, które są w stanie ponieść, by np. wykorzystać niewielki chwyt na koniuszki palców). Ćwiczenia powinny być stosunkowo krótkie, ale o wysokiej intensywności.

Cały trening przygotowany jest więc przede wszystkim na naukę pokonywania ekstremalnych trudności – tego jednego trudnego miejsca na całej drodze. Okazuje się, że tak ćwicząc podnosi się także wytrzymałość na długich, a łatwiejszych fragmentach wspinaczki. Polepsza się także efektywność – wspinacz umiejętniej ruszając się zużywa mniej energii i szybciej posuwa się naprzód.

Dodatkowo – długie wspinaczki w górach wymagają przygotowania strategicznego. Trzeba dobrze zaplanować przebieg całej wspinaczki, aby nie zgubić się w wielkiej skalnej ścianie. Pobłądzenie potrafi grozić nawet wtedy, gdy techniczne trudności są niewielkie.

Trening ucznia

Wnioski dla treningu ucznia nasuwają się same. Każda sensowna nauka przedmiotów ścisłych musi zawierać dwa poniższe elementy.

Po pierwsze: ćwiczyć problemy krótkie, ale trudne i możliwie różnorodne. Po to, żeby poradzić sobie w kluczowym momencie zadania. Wytrzymałość do dłuższego, a prostszego myślenia przyjdzie tu sama. Podobnie jak w treningu siły wspinaczkowej, proponujemy więc ćwiczenia stosunkowo krótkie, ale o dużej intensywności (20 minut umysłowej zadyszki) na podobieństwo treningu anaerobowego. Po takim ćwiczeniu uczeń ma być zmęczony – jak po dobrej sesji na siłowni.

Po drugie: ćwiczyć planowanie i układanie strategii, by przy dłuższych problemach nie pobłądzić, ale pewną droga zmierzać do celu. Często nie ma jedynej prawidłowej ścieżki – jest ich co najmniej kilka. Celem nauki jest umiejętność odkrycia przynajmniej niektórych i wybrania najlepszej spośród tych odkrytych, zanim jeszcze się na nią wstąpi. Wymaga to świadomego myślenia, które kształtujemy na różne sposoby (Warsztat nauczycielski).

Złota zasada

Żeby jednak dowolny trening miał sens, musi przebiegać według jednej, prostej, złotej zasady: należy nieustannie wychodzić ze strefy własnego komfortu. Aby przesuwać granice swoich możliwości trzeba wychodzić z tego, co znane, proste i dobrze opanowane – w kierunku tego, co nieznane, trudne i (chwilowo) nas przerasta. Ponieważ często szybko uczymy się rzeczy nowych, podnoszenie poprzeczki musi następować często, ale za to o niewielkie interwały.

Dlatego najczęściej, gdy nie znam możliwości ucznia, zadaję mu serię pytań, czy zadań o rosnącej trudności. Gdy widzę, że na proste pytania odpowiada wyśmienicie, od razu znacznie zwiększam poziom trudności, aż znajdę obszar, w którym nie czuje się pewnie. Gdy trochę przesadzę – i uczeń rozłoży ręce – wtedy cofam się, aby zdiagnozować ten krytyczny dla dalszego rozwoju obszar – wokół granicy aktualnych możliwości ucznia.

To tu właśnie ma miejsce prawdziwa praca. Postęp jednak jest bardzo szybki – często wystarczy jeden czy dwa przykłady, aby zrozumienie ucznia (przynajmniej chwilowo) się podniosło. W takim wypadku nie ma na co czekać – trzeba podnieść poprzeczkę, aby znów odpowiednio mocno stymulować rozum podopiecznego.

Zmorą współczesnej szkoły jest zmuszanie uczniów do mechanicznego rozwiązywania takich samych zadań. Cel jest szczytny – wyrobić w uczniu biegłość i łatwość w radzeniu sobie z problemami konkretnego typu. Jednak środek jest źle dobrany, bo wyłącza myślenie. Chodzenie w kółko po tej samej – znanej – drodze wspinaczkowej nie spowoduje ani wzrostu techniki ani wytrzymałości. Jeśli nawet, to bez porównania wolniej niż bardziej różnorodny trening: na innych drogach i przy większych trudnościach. Tak samo będzie z naszym uczniem. Matematyka nie jest powtarzalną motoryczną umiejętnością (jak np. siekanie pietruszki) i nie można uczyć jej w podobny sposób. (Więcej o uczeniu się dziedzin ścisłych można znaleźć w artykule Efekt kuli śniegowej).

Mentalna strona sportowego treningu

Ciągłe wychodzenie poza swoje obecne możliwości ma swoje konsekwencje w psychice. Wiąże się przecież z ciągłym przeżywaniem pewnego dyskomfortu i niepewności. Trochę, jak wspinacza ostrą górską granią – ma się wtedy mnóstwo powierza pod stopami. W tym punkcie ze szczególną odsieczą przychodzi doświadczenie w ekstremalnych sportach. Każdy, kto je uprawiał wie, że ryzyko i niepewność, gdy doświadcza się ich w kontrolowanych granicach, mogą być przyjemne i ekscytujące.

Choć może trudno wyobrazić sobie naukę jako sport ekstremalny, proszę pamiętać, że mierzenie się z niepewnością własnego umysłu i słabościami charakteru wcale nie musi być mniej przerażające niż spoglądanie w przepaść. Analizując zachowania moich uczniów odnoszę raczej wrażenie, że w porównaniu z lękami i frustracjami szkolnych porażek spojrzenie w górską otchłań przywitaliby z ulgą.

Pożytki i perspektywy

Ponad wszystkie opisane powyżej konkretne ćwiczenia staramy się przekazać pewną kulturę bycia opierająca się na nieustannym rozumnym mierzeniu się z własną słabością. Gdy poczucie wartości zakorzenimy w pokornym zmaganiu z samym sobą, konstrukcja psychiczna ucznia uodparnia się na skrajne emocje i nieustannie pcha go do nowych osiągnięć. Jest to recepta na szybkie i trwałe postępy w nauce oraz stanowi przepustkę do intelektualnej samodzielności (więcej o tych zagadnieniach w artykule Relacja z uczniem).

Nikt jeszcze nie zmierzył możliwości ludzkiego rozumu. Pewnym jest, że są o wiele szersze, niż wszystkie fizyczne sprawności, które człowiek kiedykolwiek osiągnie. Rozum nie podlega bowiem tak ścisłym ograniczeniom, jak biologiczna natura ludzkiego ciała. Jeśli dać mu odpowiednie narzędzia do rozwoju, kto wie, do czego będzie zdolny?

Pan Stanisław