Zadawanie trudnych pytań to jedno z najbardziej ryzykownych zajęć, jakich można się podjąć. Sokrates, jako być może pierwszy z wielkiej rzeszy, stawianie takich pytań przypłacił życiem. (Jak niebezpieczna może być rola nauczyciela!) Po co więc tak się męczyć i ponosić ryzyko? Stawianie pytań, to jedyna droga, aby przekonać się jak jest. Nie pytają tylko ci, których prawda nie interesuje.
Tylko pytania doprowadzą nas do pojęcia, co jest w głowie ucznia, a czego jeszcze tam nie ma. Niech objaśnia czemu powiedział to lub napisał tamto. Jak wtedy rozumował? Jakiej zasady użył? Jakim argumentem przekonał sam siebie, by pokierować rozumowaniem w ten, a nie w inny sposób?
Po cichu zdradzę tajemnicę – najczęściej uczeń nie wie. Absurd! Robi coś i nie wie czemu! (Każdy z nas zresztą nazbyt często też może się na tym złapać…). W tym wypadku stawianie pytań prowadzi więc w ogóle do uświadomienia sobie procesu rozumowania. Wyciąga myślenie na światło dzienne. Takie pytania zmuszają umysł do świadomego myślenia tak jak zimny prysznic zmusza krew, by szybciej krążyła i serce, by mocniej biło. Pytania te są jak szturchanie śpiącego, gdy chcemy, by się obudził.

To jednak nie koniec. Gdy zadało się pytanie, trzeba teraz z szacunkiem i uważnie posłuchać odpowiedzi. Na nic się zdadzą najlepsze pytania, gdy sam będę słyszał tylko to, co chciałbym usłyszeć.
Nikt nie siedzi w głowie drugiego człowieka. Ważne więc, by na serio podejść do słuchania o tym, co tam się znajduje. Głowa ucznia często okazuje się pełna sensownych pomysłów, bystrych spostrzeżeń i przenikliwych wniosków. Choć ten czy inny błąd mogą zaciemniać całość, warto ocalić w głowie ucznia wszytko to, co jest tam tak dobre. Szkoda wylewać dziecko z kąpielą.
Skorygujmy więc wyłącznie to, co błędne i nie narzucajmy w rozumowaniu nic, poza tym, co niezbędnie konieczne. Wtedy uczeń, z naszą pomocą, będzie myślał sam. Własną głową, a nie naszą. To dobrze – wkładanie naszej głowy uczniowi byłoby bardzo niewygodne. Niepojęte, że wielu nauczycieli właśnie tak rozumie swoją pracę!

Pan Stanisław


